Bo w edukacji potrzebne są zmiany. Rozmowa z Fundacją Szkoła Bez Ocen

To, że w edukacji potrzebne są zmiany, stanowi myśl przewodnią działań podejmowanych nie tylko przez naszą organizację czy Rok Relacji, z którym mieliśmy okazję rozmawiać w zeszłym roku, ale również innych podmiotów funkcjonujących na rynku. O tym, co złego jest w systemie oceniającym za pomocą cyfry oraz dlaczego warto wprowadzić zwinne metodyki znane z zarządzania w biznesie do placówek oświatowych, porozmawialiśmy z założycielami Fundacji Szkoła Bez Ocen oraz Instytutu Zwinnej Edukacji, Justyną Cholewińską oraz Jarosławem Durszewiczem. Zapraszamy do zapoznania się z tą bardzo ciekawą rozmową!

Joanna Kaleta: Skąd wziął się pomysł na Szkołę Bez Ocen, a później również na Instytut Zwinnej Edukacji?

Jarosław Durszewicz: Z potrzeby. Obserwujemy to, co się dzieje w edukacji, a działania, które nasza Fundacja podejmuje, mają odpowiedzieć na pojawiające się potrzeby. Naszą wizją jest także uświadamianie ludzi – nauczycieli, rodziców, dyrektorów, że ocena szkolna to nie cyfra, ale informacja zwrotna, której celem jest pomóc w rozwoju. Istotą bieżącego oceniania jest bowiem, również zgodnie z tym, co jest zapisane w Prawie oświatowym, właśnie ta ocena w formie informacji zwrotnej, która zgodnie z tym, w jaki sposób ludzie się uczą, pomaga zrozumieć cały proces. Z tym przekazem chcemy dotrzeć do jak największej grupy osób.

JK: Jesteście Państwo związani z edukacją? Macie Państwo wykształcenie czy doświadczenie pedagogiczne? A może ta potrzeba zmiany faktycznie się pojawiła jedynie jako wynik bieżącej obserwacji rzeczywistości?

JD: Pojawiła się z obserwacji, ale także z doświadczenia. Przez 25 lat zajmowałem stanowiska dyrektorów szkół – najpierw w ramach szkoły podstawowej, a później gimnazjum oraz liceum. Moja praca w projektach związanych z uczeniem się oraz wymaganiami wobec szkół pokazała, jak wygląda rzeczywistość oraz podkreśliła potrzebę edukacyjną oraz konieczność dotarcia z takim przekazem do większej ilości osób.

Justyna Cholewińska: Fundację tworzy zespół. Pracujemy w różnych placówkach szkolnych na wszystkich szczeblach – od edukacji przedszkolnej po liceum. Członkowie naszego zespołu podejmują działania praktyczne, by wykorzystywać ocenę jako informację zwrotną zgodnie z przepisami Prawa oświatowego. Sytuacja w każdym przypadku zależna jest od tego, na co nauczycielom pozwalają przepisy wewnętrzne określane w statucie szkoły. Jeśli mogą, to stosują tylko informację zwrotną albo też łączą ją z cyfrą lub innym systemem oceniania określonym w statucie.

JD: Chcemy pokazać, że ocena cyfrowa nie jest tym, co buduje czy powoduje motywację, ale raczej demotywuje, powoduje różne zaburzenia, niechęć do nauki, a także szkoły.

JK: Czy placówki szkolne mogą tak po prostu zrezygnować z oceny cyfrowej i przejść na samą informację zwrotną? Czy nie jest to w żaden sposób określone odgórnie?

JD: Prawo oświatowe przewiduje, że musi być jedna ocena, która kończy rok szkolny, co obowiązuje od 4 klasy w górę. Szkoła może natomiast określić w swoim statucie, w jaki sposób zostanie uregulowana kwestia oceniania przez resztę roku. Kształt wewnętrznego systemu oceniania, oczywiście według ram określonych przez Ustawę o systemie oświaty,  zawarty w wewnętrznym dokumencie determinuje wszelkie kwestie związane z ocenianiem. Natomiast jest sporo szkół, które nie do końca wypełniają zapisy znajdujące się w tej ustawie. 

JK: I do tych szkół starają się Państwo trafić z całą inicjatywą? W jaki sposób? Czy na przykład przez spotkania z dyrektorami i prezentowanie całego pomysłu na przejście na szkołę bez ocen?

JD: Fundacja działa od 2019 roku, więc tak naprawdę wciąż jesteśmy na początku drogi – zaczynamy oddziaływać i uświadamiać poprzez szkolenia, którymi ja zajmuję się już od paru lat. Istniejący problem dostrzegłem, analizując statuty szkół, które musiały się zmienić w  2015 roku zgodnie z regulacjami wprowadzonymi przez nowelizację Prawa oświatowego. Wówczas okazało się, że wiele zapisów wewnątrzszkolnych systemów oceniania jest niedobrych – stanowią wynik przyzwyczajeń do tego, co było kiedyś, a przez to schematycznego, wręcz anachronicznego sposobu postrzegania oceny. Jest to tak naprawdę nawiązanie do tej pruskiej szkoły, która głęboko się u nas zakorzeniła. Nowe prawo oczekuje, żeby szkoła była bardziej nowoczesna.

JK: Uczniowie chyba też, bowiem bardzo się pokolenia zmieniają. Dzieci i młodzież coraz częściej zauważają, że nie ma po co się starać o lepsze oceny, że tak naprawdę nic one nie dają, nie mają żadnego znaczenia w dorosłym życiu.

JD: Zgadza się. Zrobiliśmy badania na populacji około 1000 uczniów liceów i dostaliśmy informację z ankiet, że młodzież nie jest zainteresowana oceną – ocena cyfrowa nie jest tym, o czym marzą.

JC: Co więcej, jak również wynika z badań, ocena na pewno ich nie motywuje, a wręcz przeciwnie, ponieważ nie widzą żadnej wartości w ocenianiu – takiej wartości dla siebie, że ocena im w czymś pomoże. Proponowana przez nas zmiana jest bardzo duża, nie jest czymś, co się zdarzy „bardzo szybko”, „już”, „w tym momencie”. Wiąże się bowiem ze zrozumieniem, dlaczego nie powinno się oceniać cyfrą, a informacją zwrotną.

JK: W jaki sposób starają się Państwo przekonać do głoszonej idei?

JC: Staramy się trafić do dyrektora, nauczyciela, czasem nawet rodzica – ponieważ rodzice często niechętnie patrzą na to, żeby dzieci nie były oceniane za pomocą cyfry, co wynika z niewiedzy, braku znajomości innej szkoły oceniania. Nie przychodzimy i nie mówimy „przejdźcie na system bez ocen”, ponieważ najpierw konieczne jest zdobycie kompetencji organizowania efektywnego procesu uczenia się i udzielania informacji zwrotnej. Tylko takie podejście gwarantuje, że uczeń będzie w stanie zdobywać umiejętności, posiadając odpowiednią motywację. Żeby zrezygnować z ocen, trzeba przeorganizować proces zdobywania wiedzy zgodnie z najnowszymi informacjami na temat tego, w jaki sposób to robić.

JD: Zgodnie z zasadami neurodydaktyki. Takiej wiedzy na studiach studenci nabywają zbyt mało, przez co zdecydowanie brakuje jej nauczycielom. My ją mamy i chcemy ją upowszechniać, łącząc siły z dyrektorami oraz nauczycielami, by nasza idea została jak najszerzej przekazana oraz dobrze odebrana.

JC: Chcemy również działać przez uświadamianie społeczeństwa, zapraszając duże grono osób do dyskusji na temat systemu oceniania. W żaden sposób nie jest tak, że komuś każemy podjąć określone działania, twierdząc, że nasz system jest lepszy. Rozumiemy, że są różne zdania na ten temat, czasami wynikające z tego, że poszczególne osoby nie znają innego systemu niż ten, przez który przeszły w swoich latach szkolnych, dlatego chcemy skupić się na szerokiej dyskusji na terenie całej Polski.

JK: Te działania podejmują Państwo w ramach projektu „Szkoła bez Ocen”?

JD: Tak, pozyskiwaliśmy dofinansowanie na dwuletni projekt w ramach programu „Aktywni Obywatele”, który realizowany jest z funduszy norweskich. Będziemy przez ten czas w całej Polsce prowadzić debaty i dyskusje społeczne na temat oceniania.

JC: Do spotkań z nami będziemy zapraszać rodziców, uczniów, nauczycieli, dyrektorów, samorządy – żeby ze sobą rozmawiać o efektywności oceniania w naszym systemie. Od tego trzeba zacząć, bo nieocenianie też nie jest łatwe, ale nie można rodzić w sobie oporu przed taką zmianą. Takiej dyskusji się w Polsce nie prowadzi – my to chcemy zmienić. W trakcie debat będziemy również rozpowszechniać materiały, żeby debaty się przeniosły do szkół. Do naszych działań chcemy włączyć jak najwięcej podmiotów – organizacje pozarządowe, szkoły, ośrodki doskonalenia zawodowego, wszelkie placówki, które wyrażą chęć zorganizowania mniejszych debat, by dyskusja rozlała się w lokalnych środowiskach. Chcemy również zorganizować wizytę studyjną do Norwegii, ponieważ tam jest bezstopniowy system oceniania i wynieść z tej wizyty dobre praktyki.

JK: Kiedy rozpoczynacie Państwo ten projekt?

JC: W listopadzie organizujemy konferencję informacyjną na temat projektu i działań, które będą podejmowane, a za 2 lata planujemy kolejną konferencję – tym razem podsumowującą. Jak na razie słyszymy bardzo przychylne głosy ze strony dyrektorów oraz organizacji, z którymi rozmawiamy. Wszyscy czekają na debatę.

JK: Czy podejmujecie Państwo dodatkowe działania w celu promowania idei szkoły bez ocen?

JC: Tak, organizujemy m.in. bezpłatne webinary, które zachęcają do zmiany oraz próbowania nowych rozwiązań, a także ukazują dobre praktyki.

JK: W środowisku szkolnym jest widoczna chęć przeprowadzania tej zmiany?

JC: Tak, jak najbardziej. Czasem trzeba jedynie dać dyrektorom i nauczycielom swego rodzaju przyzwolenie i pewność wsparcia w trakcie przeprowadzania tej zmiany, a także wskazać, że przepisy pozwalają w takim kierunku działać.

JD: Staramy się zmieniać edukację zgodnie z prawem i w każdej szkole, współpracując z ludźmi, którzy chcą tych zmian. A przy okazji próbujemy też zmotywować dyrektorów do innowacyjnej zmiany w sposobie zarządzania, czyli przejścia na zwinność.

JK: Instytut Zwinnej Edukacji to, można powiedzieć, druga odsłona Państwa działalności. Na czym ona polega?

JC: Uważamy, że system zarządzania i pracy zespołowej w placówkach szkolnych także jest anachroniczny. Jako zmianę proponujemy zwinny system zarządzania zaczerpnięty ze zwinnych metodyk wykorzystywanych w biznesie, którego zasady dostosowaliśmy do rzeczywistości placówek oświatowych. Zwinna metodyka opiera się na pracy małych zwinnych, interdyscyplinarnych zespołach, których działania oparte są o relacje i wartości pracy zespołowej, eliminując opisane w literaturze dysfunkcje.

JD: Praca zespołowa nauczycieli jest fikcją i istnieje jedynie na papierze – taka prawdziwa, która dałaby przykład dzieciom i młodzieży, w jaki sposób można zespołowo ze sobą współpracować, nie ma miejsca. Chcemy zwracać uwagę na ten brak i to zmieniać.

JC: Trzeba podkreślić, że cały czas pomagamy szkołom przeprowadzić zmianę poprzez znalezienie głównego celu czy zmniejszenie dokumentacji. Zwinność opiera się na swojego rodzaju manifeście, który zawarliśmy w 4 głównych zasadach, filarach. Po pierwsze, ludzie są ważniejsi niż procedury. Po drugie – działanie jest ważniejsze niż dokumentacja. W tym obszarze staramy się zmniejszyć ilość dokumentów, których tworzenie nie ma podstaw w Prawie oświatowym i uświadamiamy, że nie muszą powstawać. W ten sposób nauczyciele mają więcej czasu do działania. Trzeci element wskazuje, że stawiać należy na potrzeby, a nie na pogramy – czyli żeby wszystkie elementy funkcjonujące w szkole dostosowywać do potrzeb ucznia, a nie po to, by zrealizować podstawę programową, przerobić cały podręcznik. Ostatni obszar dotyczy szybkiej reakcji na pojawiający się problem, a nie podążania za planem. Takimi zasadami kierują się małe, zwinne zespoły.

JK: I takie mogą funkcjonować w szkole?

JC: Tak, opieramy pracę szkoły na małych nauczycielskich zespołach, które obierają sobie konkretny cel i pracują nad jego realizacją. Przykładowo: zespół nauczycieli może się zdecydować, by przejść na system bez ocen. Wówczas cały rok podejmuje kroki, by zdobyć odpowiednie kompetencje, wypracować metody, dopracować sposób udzielania informacji zwrotnej. Jest to długoterminowy plan, który zespoły realizują w krótkich cyklach, by móc dokonać w międzyczasie ewaluacji – zachować to, co dobre, a zmienić to, co się nie sprawdziło. Na tym dokładnie polega zwinność i z taką ideą jeździmy do szkół. Już sporo placówek pracuje tym systemem i coraz więcej chce.

JD: Te wszystkie elementy zawierają się w naszym programie „Zwinna Szkoła”, którego wdrożenie może trwać dwa lata, w zależności od placówki. 

JC: Zwinna Szkoła skupia się na trzech modułach. Po pierwsze, na tym, żeby pokazać nauczycielom, po co to robią. Analizujemy sposób nauczania w placówkach i porównujemy z najnowszymi metodykami, żeby ułożyć szkielet, którego nauczyciele mogą się trzymać. To stanowi podstawę – bez odpowiednich kompetencji nie przeprowadzi się efektywnej zmiany. Kolejny moduł obejmuje wsparcie dyrektora  w przeprowadzeniu zmiany. Osoba zarządzająca musi posiadać odpowiednie kompetencje, żeby przeprowadzić swój zespół przez zmianę, umieć dzielić się przywództwem, zarządzać w sposób zwinny, coachingowy, a nie dyrektywny. Pomagamy również zmienić dokumenty w szkole. Wreszcie ostatni moduł, który obejmuje organizację pracy nauczycieli w małych, zwinnych zespołach. W tym systemie pokazujemy narzędzia, sposoby organizacji spotkań, możliwe reakcje, co odbywa się w ramach dążenia do realizacji wewnętrznie określonych celów. My celów nie określamy, dajemy jedyne strukturę, w ramach której zespół może pracować. Zwinna zmiana pomaga placówce dostosowywać się do potrzeb oraz zmieniającego się świata – szkołom potrzebny jest system, który pozwoli szybko dokonywać reakcji i korekt. Zamiast przywiązywać się do planów – odpowiadać na potrzeb.

JK: Placówki same się do Państwa zgłaszają, że chciałyby wprowadzić u siebie ten zwinny system zarządzania?

JC: Tak. Wszystkim dajemy perspektywę, że można inaczej, można nowocześniej. Na miarę potrzeb współczesnego świata zorganizować pracę w szkole, która ukierunkowana jest na to, by edukacja była efektywna. Organizacja służy temu, żeby to, co robi, miało efekt, ale nie w postaci oceny, a w postaci umiejętności uczniów, zadowolenia nauczycieli i satysfakcji dyrektora z zarządzania.

JK: Myślę, że z taką myślą można doskonale zakończyć naszą rozmowQę. Bardzo dziękuję i życzę powodzenia w ramach obu Państwa inicjatyw.

JD: Dziękujemy.

Zainteresowanych działalnością Szkoły bez Ocen oraz Instytutu Zwinnej Edukacji odsyłamy do strony internetowej, na której znajduje się więcej informacji.

Rozmawiała Joanna Kaleta



„Edukacją i dialogiem kreujemy rzeczywistość”