05 sty O kompetencjach przyszłości na nowy rok
W dynamicznie zmieniającym się świecie nieustannie musimy nabywać nowe umiejętności i zmieniać swoje podejście. O kompetencjach, które będą istotne w przyszłości – elastyczności i otwartości (także na konieczność ciągłego uczenia się), dotykających nas wszystkich zmianach, schematach postępowania i myślenia porozmawialiśmy z Anną Pactwą – psychologiem oraz trenerką, współpracującą z Uniwersytetem Dzieci oraz prowadzącą zajęcia dla dzieci i młodzieży w różnych obszarach.
Joanna Kaleta: Jak powinniśmy myśleć o kompetencjach przyszłości?
Anna Pactwa: W czasach, które nadejdą, najtrudniejszą kwestią będzie konieczność przestawienia naszego sposobu myślenia. Kiedyś o kompetencjach myśleliśmy jako o wyuczonych umiejętnościach. Po pierwsze, była to nasza wiedza, po drugie – doświadczenie. Kiedy mieliśmy w czymś doświadczenie, oznaczało to, że jednocześnie mamy kompetencje do wykonywania danej czynności. Jest to – moim zdaniem – myślenie o kompetencjach już nieaktualne, bo gdy mówimy o kompetencjach przyszłości, powinniśmy myśleć o dwóch cechach: elastyczności oraz otwartości. Świat obecnie zmienia się tak szybko, że wszystkie kompetencje, których nas uczono, stają się niewystarczające. Każdy z nas może obecnie zdobywać wiedzę przez całe życie, a, biorąc pod uwagę rozwój technologii, może również w każdym momencie sięgnąć do wiedzy, w której nie jest specjalistą, ale której podstawy może bardzo szybko nabyć dzięki informacjom dostępnym w Internecie.
No tak, możemy się obecnie płynnie poruszać w najróżniejszych tematach, chociaż nie na poziomie studenckim, naukowym.
Dokładnie. Co więcej, w ostatnim czasie zmienił się model funkcjonowania w świecie oraz w pracy. Stare myślenie o kompetencjach jest związane z tym, jak pracowały starsze od nas pokolenia. Kiedyś sytuacja wyglądała tak: kształcisz się całe życie w jednym kierunku, zdobywasz kompetencje i doświadczenie, które wykorzystujesz w swojej pracy zawodowej i w tym jesteś specjalistą. Oczywiście nie ma w tym nic złego – wciąż jest sporo zawodów, w których dokładnie tak się funkcjonuje. Ale to – stety, niestety – nie zawsze tak działa. W obecnych czasach zmieniamy coraz częściej pracę, a to zjawisko dotyczy nie tylko młodych ludzi. Można wręcz stwierdzić, że zmianę pracy wymusza codzienność i zachodzące wydarzenia.
Odnoszę wrażenie, że młodym ludziom zmiana pracy przychodzi łatwiej. W różnych artykułach tematycznych można znaleźć informacje, że młode pokolenia – obecni 20- oraz 30-latkowie, a także młodsze roczniki – będą średnio co 3 lata zmieniać pracę. Oznacza to, że my, wchodząc na rynek pracy, mamy pełną świadomość, że nie zostaniemy na całe życie w tym samym miejscu. W pewnym momencie machina się zatrzyma – nie będziemy mogli awansować, znudzą nam się obowiązki, przestaniemy się rozwijać. Mam wrażenie, że jesteśmy przygotowani na to, że ten moment kiedyś nadejdzie, a na starszych to bardziej zmiana okoliczności wymusza zmianę pracy. Można powiedzieć, że na nich wpływają czynniki zewnętrzne, na młodszych – wewnętrzne.
Tak, zgadzam się z tobą, ale to tylko jedna strona medalu. Druga strona zadaje w tym momencie pytanie: „a co jeśli ja bym chciał/chciała całe życie pracować w jednym miejscu, na tym samym etacie, wykonując takie same obowiązki, ale nie mam takiej możliwości?”.
Można wręcz stwierdzić, że to kolejny problem współczesnych czasów.
Problem albo wyzwanie. O młodych ciągle się mówi (starsze pokolenia mówią) – że chcą się bawić, marzą o rozwijaniu się, nie są gotowi na poświęcenia oraz zostanie w jednym miejscu, by się doskonalić, ale to nie do końca o to chodzi. Każdy z nas musi patrzeć na to, jak zmienia się świat. Jest to szczególnie ważne dla licealistów, którzy dopiero będą wchodzić na rynek pracy. Z tego powodu mówię o elastyczności i otwartości w kontekście kompetencji przyszłości. Z jednej strony elastyczności i otwartości na to, co dzieje się we mnie (czy ciekawi mnie to, co robię, czy praca mnie rozwija, czy się w niej dobrze czuję, czy może jestem zestresowany każdym wyjściem do pracy) i poczuciu, że można bez wyrzutów zmienić drogę życiową, a z drugiej strony – na to, jak zmienia się świat i na to, czy rzeczywiście mogę pracować całe życie w jednym miejscu, na dokładnie tym samym stanowisku. Współcześnie – moim zdaniem – nie istnieje taka możliwość. Gospodarka się bardzo szybko rozwija, firmy upadają (bo zmienia się rynek, potrzeby, technologie) i na ich miejsce za chwilę powstają kolejne. W dzisiejszych czasach niekiedy ciężko nadążyć.
Czyli musimy patrzeć jednocześnie na swoje potrzeby i zwracać uwagę na to, co się z roku na rok dzieje w świecie.
Tak. Jest jeszcze jedna rzecz, z której czasem młodzież się śmieje (bo to stwierdzenie jest trochę oklepane), ale prawdą jest, że w dzisiejszych czasach, które dotykają dynamiczne zmiany, powstaje mnóstwo nowych zawodów, do których nie mamy przygotowanych toków nauczania w ramach edukacji szkolnej czy na studiach wyższych. To najlepiej pokazuje, jak szybko świat się zmienia i że profile szkolne są niedopasowane do potrzeb i nauczania nowych – nieznanych – rzeczy.
Też chyba należy stwierdzić, że my nie do końca potrafimy odpowiednio rozmawiać z gimnazjalistami i licealistami o tym, co będzie dla nich istotne w przyszłości na rynku pracy. W końcu sami nie mamy odpowiedzi na takie pytania.
Dokładnie tak, rozmawiamy z nimi wciąż bardzo sztampowo. „Musisz się uczyć, żeby coś osiągnąć”, „to, jakie decyzje teraz podejmiesz, zaważy na twojej przyszłości” – dużo się zmienia, świat się zmienia, a my wciąż myślimy utartymi schematami i jedynie używamy nowego języka czy opowiadamy o nowych zjawiskach. Sposób myślenia jest taki sam i ja to widzę u młodzieży.
No tak, najważniejsze są rozszerzenia na maturze, bo od nich zależy, na jakie pójdą studia, a od tego zależy całe życie.
A to w ogóle tak nie działa, co może stwierdzić właściwie każda osoba, która studia skończyła. Musimy więc podejmować kroki, by zmienić sposób myślenia. To jest ten moment, w którym musimy zdać sobie sprawę, czym są kompetencje przyszłości. Musimy również zakładać, że my ich sami jeszcze nie nabyliśmy, a jedynie je odkrywamy, powoli się ich uczymy. Ja sama mogę szczerze stwierdzić, że ich jeszcze nie mam, a staram się wytłumaczyć młodym ludziom, czym one są.
Sama musisz się uczyć nowych rzeczy w zmieniających się warunkach i przekazywać wiedzę dalej.
Tak, bo żyję w tym samym świecie, w którym wszystko się zmienia. To taka zmiana paradygmatu – nie zawsze ten, kto jest starszy, dysponuje odpowiednią wiedzą i doświadczeniem pozwalającym na wspieranie licealistów i młodych ludzi. Dlatego elastyczność i otwartość to najważniejsze kompetencje, których trzeba się uczyć. Podkreślam to, że należy się ich uczyć, bo nie są to cechy, które można nabyć. Ja – zarówno jako człowiek, jak i trener – muszę mieć świadomość, że różnie reaguję na różne sytuacje i muszę być w swoich działaniach elastyczna i otwarta. Te dwie cechy to nie są nabyte umiejętności, ale powinny być naszymi drogowskazami nad głowami.
Czyli musimy je traktować jak dwie zasady, w duchu których podejmujemy decyzje. Idziemy do przodu, dajemy sobie prawo do popełniania błędów i szukamy różnych możliwości rozwoju – wszystko z myślą o byciu elastycznym i otwartym. W końcu istnieje tyle możliwości funkcjonowania oraz umiejętności, które możemy nabyć. Chociażby kompetencje twarde, języki czy obsługa specjalistycznych programów – wszystkie te elementy mogą nas wyróżnić na rynku pracy, ale musimy być gotowi na taki sposób funkcjonowania: w ciągłej nauce.
Kluczowe jest również zrozumienie, że możemy w różny sposób uciekać od schematów, ale możemy też za nimi podążać bez wyrzutów sumienia, jeśli uznamy je za odpowiednie dla siebie.
I jak jesteśmy w tym szczęśliwi.
Oczywiście, bo szczęście i poczucie samorealizacji w miejscu pracy są bardzo istotne. Chciałabym zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz. Otwartość, w moim odczuciu, oznacza również umiejętność obserwowania innych – wchodzenie w dialog ze starszymi i podejmowanie prób wyjaśniania niektórych rzeczy. To też jest kompetencja, która będzie bardzo potrzebna w przyszłości – gdy różnice pokoleniowe będą jeszcze większe niż są obecnie. Polega ona przede wszystkim na umiejętności samoregulacji emocji, przyjmowania perspektywy innych. Waga pokoleniowa jest bardzo różna i trzeba na nią zwracać uwagę. Otwartość umożliwi dialog, a dialog to coś, czego wszyscy potrzebujemy.
A jak, twoim zdaniem, można wspierać młodzież w nauce elastyczności i otwartości?
Przede wszystkim musimy być otwarci na to, że cały czas się uczymy. Konieczność ciągłej nauki to konstrukt trudny do zaakceptowania dla młodzieży. Nawet w ramach jednego zawodu zmieniają się narzędzia czy procedury i nie jest łatwo to zaakceptować. Nie wiemy, jak świat będzie wyglądał za 5 lat, więc musimy być otwarci na to, że będziemy się uczyć całe życie i przekazywać to młodym ludziom. Oni muszą zrozumieć, że to nieprawda, że nauka się w pewnym momencie skończy i wtedy zacznie się prawdziwe, dorosłe życie.
Czyli musimy uczyć młodych ludzi nowego podejścia.
Tak. Zawsze nas uczono, że jak zdecydujemy się na jeden plan, to musimy w nim tkwić, a jak chcemy coś zmienić, to od razu znaczy, że sobie nie poradziliśmy albo się do tego nie nadajemy. Jest to błędne podejście, które przekłada się na zachowanie młodych ludzi w pracy. Gdy idziemy do pracy, wciąż funkcjonujemy jak w systemie szkolnym – wykonujemy obowiązki, bo ktoś nas do tego zmusza, ktoś nad nami czuwa – tak jak nauczyciel w szkole. Człowiek, stając się dorosły, bierze za siebie pełną odpowiedzialność i musi się nauczyć nie wpadać w schemat, że pracodawca za niego odpowiada.
Przyszłość nie rysuje się w najciekawszych barwach dla licealistów oraz młodych ludzi.
Z jednej strony tak, czeka ich mnóstwo wyzwań oraz zmian, z którymi będą musieli się zmierzyć. Nie zapominajmy jednak, że zmiany zawsze oznaczają nowe możliwości – a my współtworzymy obecnie zachodzące zmiany w świecie. Jest to coś, co możemy i powinniśmy wykorzystywać, by jak najlepiej czerpać z otaczających nas możliwości.
I to jest myśl, z którą warto zacząć nowy rok. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Kaleta